Od razu wyjaśniam o co mi chodziło w tytule. Otóż kto normalny chciałby mieć taką żonę? Oglądałem jedynie fragment tego programu oraz czytałem kilka o nim artykułów, jednak nie jest mi potrzebne głębsze zapoznanie się z tą audycją gdyż treści w niej zawarte są stuprocentową kalką idealnej „housewife” amerykańskiej klasy średniej i to tej o dość mocno zawężonych horyzontach i konserwatywnej orientacji. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to słowo „oszustwo”. I to nie tylko widzów (według jednego z portali wiek głównej bohaterki zaniżono o dziesięć lat) bo bardziej rzuca się w oczy promowanie oszukiwania samej siebie. Kolejne pokolenia Amerykanek (a teraz dzięki stacji TVN również Polek) są zmuszane do traktowania spraw porządku w domu niczym kwestii życia i śmierci oraz jako miernik własnej wartości a co gorsza do robienia tego z uśmiechem i oszukiwania siebie, że w tej roli naprawdę są szczęśliwe. Do tego istnieje obowiązek przekazywania tego światopoglądu innym.
Żaden człowiek nie jest wiecznie szczęśliwy i zadowolony szczególnie gdy jego całym światem są przysłowiowe cztery kąty a otoczenie domaga się ich ciągłego sprzątania. To niechybnie rodzi frustrację i złość, której „perfekcyjna” kobieta okazywać nie może, szczególnie wobec męża – żywiciela (jakie to prymitywne), przynajmniej publicznie. Dążę do tego, że „perfekcyjną panią domu” (piszę w cudzysłowie bo kto chciałby mieć żonę, której całym światem jest sprzątanie) można jedynie grać a nie nią być w rzeczywistości a konieczność ciągłego udawania (przynajmniej przed ludźmi) powoduje, że tłumiona złość musi gdzieś się skanalizować. Tą złość (pod skrzętnie przygotowanym makijażem) u pani Rozenek widać od razu na przykład na zdjęciu gdzie pali papierosa (co nie przystoi „ideałowi” ale jak już mówiłem ten ideał kulturowy to w samym założeniu jedno wielkie oszustwo więc nic w tym dziwnego) a w szczególności gdy przyjmuje w swoje progi mniej zainteresowane porządkiem kobiety. Przy czym nie krytykuje ona bałaganu tylko miesza z błotem owe biedaczki, które nie wiem po co zgłaszają się do tego programu. Mówiąc szczerze nie rozumiem jak można uzależniać ocenę oraz sposób traktowania człowieka od tego jak zajmuje się domem, czy jak sprząta. Pani Rozenek lubi też uderzać w poczucie winy swoich gości, ale to typowe u nawiedzonej „nowo – amerykańskiej” kryptojędzy (nie wiem czy tylko ja tak ją widzę).
P.S. Nie mam nic przeciwko porządkowi w domu. Z tego co słyszałem to w angielskiej wersji nie ma tej ideologii amerykańskiej klasy średniej, są po prostu porady jak sprzątać i to mi się wydaje OK.