Tym razem nie skończyło się jak z autostradami, dobrze zarabiającymi nauczycielami i tak dalej. Chociaż do ideału daleko to po bardzo ważnym ale łatwym w wykonaniu wsparciu duchowym białoruskiej opoz… (przepraszam w tym wypadku „białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego”, ach ta dyplomacja), nastąpiło wsparcie, z którym większość z nas ma najwięcej problemów a mianowicie materialne. Jak powiedział, minister spraw zagranicznych-Radosław Sikorski:
„Faktycznie pieniądze nie są najważniejszą rzeczą, ale środki są ważne. (…) 340 mln polskich złotych, czyli 87 mln euro zostało tutaj zadeklarowanych i to wydaje się stanowić całkiem poważną sumę. Mam nadzieję, że władze białoruskie uznają, zauważą, że Europa nie jest bezczynna i że złe zachowanie spotka się ze stosowną reakcją”
Na pewno zauważy to sam Łukaszenka, któremu reporterka „Wiadomości” już zaleciła zbieranie środków na odrzutowiec, którym szybko i sprawnie mógłby się, w razie czego ewakuować. Bo pieniądze te mają iść do kluczowych z punktu widzenia potencjalnej rewolucji obszarów. Wsparcie otrzymają rzecznicy praw obywatelskich, którzy pełne ręce roboty z wiadomych przyczyn mają w najbliższym czasie zagwarantowane (podobnie jak kabarety w Polsce). Ludzie ci działają bardziej w sferze prawnej (nawet autorytarny rząd musi się z ustanowionym przez siebie prawem jakoś liczyć a Białoruś oficjalnie jest krajem demokratycznym). Dalej związki zawodowe (ktoś musi przejść od słów do czynów a ta grupa wydaje się być w tym najbardziej skuteczna) oraz organizacje studenckie (pomimo mniejszej liczebności, mają zdolność do zarażania społeczeństwa swoimi ideami, często są pierwszą iskrą zapalającą beczkę prochu, poza tym są „przyszłością narodu”). Oraz co chyba najważniejsze, wsparcie, również w postaci szkoleń otrzymają niezależni, białoruscy dziennikarze (jak wiadomo niedoinformowanym społeczeństwem łatwiej jest manipulować i „trzymać je w ryzach”).
Polska jest głównym organizatorem tej pomocy (akurat w tej sprawie może być autorytetem i jak widać potrafi pokazać się z dobrej strony, co zwykle procentuje w przyszłości), 75% środków będzie pochodzić ze źródeł Unii Europejskiej. Swoją pomoc zagwarantowało wiele innych krajów w tym USA (15 mln dolarów). Dodatkowo kilka krajów zaproponowało Białorusinom ułatwienia wizowe oraz miejsca na swoich uczelniach (dowiedzą się jak ma wyglądać demokracja oraz jakie zagrożenia na nich czyhają po zwycięstwie, ponieważ Polska również zadeklarowała dla nich pulę indeksów) . Tak więc pozostaje pogratulować politykom cwanego planu i życzyć Łukaszence obniżek cen paliwa do odrzutowców, bo nie zanosi się aby sąsiedzi przyjęli go z otwartymi ramionami (w perspektywie ma ewentualnie jakąś „spokojną przystań” na Kamczatce).