Wczoraj w programie „Tomasz Lis na żywo” gośćmi byli nie tylko politycy ale też dwóch znanych chyba każdemu showmanów, którzy na co dzień z polityką wiele wspólnego nie mają. Tak zostałoby do dzisiaj jednak jak się okazuje ich w miarę apolityczne zajęcie zostało przez tą politykę wtłoczone w ramy starych, dobrze znanych konfliktów.
Polityka (w osobie Ludwika Dorna), nie mogła pozostawić samemu sobie tak ważnego działu naszego życia jakim jest kultura. Ludwikowi Dornowi nie spodobało się, że osobą uczestniczącą w planowaniu uroczystego koncertu, przygotowanego z okazji objęcia przez Polskę przewodnictwa w UE jest Kuba Wojewódzki. Showman znany jest ze swojego mocno negatywnego stosunku do PiSu, co niejednokrotnie wyrażał w dość dobitny sposób w formie żartów z tej partii a szczególnie z Pana Prezesa, ale tym razem konkretnie chodziło o pewne zdarzenie, które bardzo zdenerwowało wszystkich prawych patriotów. Ludwik Dorn stwierdził, że nie może uczestniczyć w planowaniu takiego koncertu osoba, w której programie wkładano polską flagę w kupę. Co z tego, że nie robił tego sam Wojewódzki ale jego gość (Wojewódzki, fakt, że żartobliwym tonem ale ostrzegał gościa, że takie zachowanie w Polsce może skończyć się odsiadką). Oczywiście żaden z członków tej partii jak to zwykle bywa nie zadał sobie trudu aby zrozumieć przyczynę wkładania polskiej flagi w psią kupę, a z pewnością nie była nią chęć upokorzenia naszego kraju. Otóż było to pokazanie (na przykładzie) szwajcarskiej akcji mającej skłonić właścicieli psów do wyrzucania ich odchodów. Fakt, że przykład może i dość kontrowersyjny, ale naprawdę życzyłbym Ludwikowi Dornowi tylko takich problemów.
Jednak członkowie PiSu jak widać nie myślą aż tak skomplikowanymi kategoriami, dla nich sprawa jest prosta, flaga w kupie równa się obraza Polski, nie ma tu nad czym myśleć. Nasuwa się jednak pytanie zasadnicze. Skoro Kuba Wojewódzki w żaden sposób Polski reprezentować nie zamierza, szczególnie jako polityk, dlaczego sprawa ta miałaby mu przeszkodzić w tak apolitycznym zajęciu jakim jest planowanie koncertu, bo przecież chyba takie zachowanie jakie jest mu zarzucane (a raczej pozwolenie na nie) nie skutkuje pozbawieniem praw publicznych?
Myślę, że dobrze się stało, że promocją Polski zajął się ktoś (nie licząc poparcia) z żadną siłą polityczną niezwiązany (chociaż członek PiSu w trakcie trwania programu z całych sił starał się aby uznano Wojewódzkiego za marionetkę PO) i żeby wyglądała ona trochę inaczej niż ciągłe pokazywanie cierpień i krzywd Polski. Mamy przecież tyle innych rzeczy, którymi możemy się pochwalić i z całą pewnością jedną z nich jest nasza kultura. Członek PiSu natomiast starał się umniejszyć jej znaczenie nazywając koncert „igrzyskami”, które być może też są potrzebne ale są sprawą poboczną. Pozostaje kwestią sporną co ma większy wpływ na zachowanie ludzi, polityka czy kultura, jednak z całą pewnością kultura jakiś wpływ ma, nie na darmo w końcu pierwszym co robił każdy totalitarny rząd było zniszczenie dotychczasowego dorobku kulturowego. Dlatego bardzo ważne jest aby politycy tą kulturą się nie zajmowali i się w nią (w jej treść) nie mieszali, oczywiście chyba, że ich mieszanie ma polegać na dotacjach dla artystów, ale chodziło mi bardziej o przypadki takie jak ten, gdy apolityczny Kuba Wojewódzki (w sensie działań) zostaje w tą politykę wciągnięty a wraz z nim upolityczniony zostaje koncert mający promować nasz kraj w Europie.
P.S. To, że sztuka (czy satyra) mówi o polityce nie oznacza jeszcze, że jest upolityczniona, terminu tego z tego co wiem używa się gdy to polityka zajmuje się sztuką a nie na odwrót.